- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 42 sekundy.
Czy pamiętacie „Newsroom”? Serial HBO, w którym jeden z liderów dziennikarskiej Ameryki grany przez Jeffa Danielsa, w debacie ze studentami rozprawia się z mitem, w który wszyscy chcą wierzyć? Jedna z dziewcząt zadaje naiwne, ale jakże naturalne pytanie: "dlaczego uważacie Państwo, że Ameryka jest najwspanialszym Państwem na świecie"? Jego przedmówcy wykrzykują oczekiwane hasła: równość szans, wolność, demokracja, a on mówi wprost: Ameryka nie jest najwspanialszym Państwem na świecie.
Dzisiejsza Polska też nie jest… ta sprzed październikowych wyborów też nie była.
I jak zmieni się władza to też automatycznie nie będzie. Nikt nas bowiem nie prowadzał przez 40 lat, jako narodu, po pustyni.
O polaryzacji napisano i powiedziano już dużo, ale może warto na każdym kroku powtarzać, jak to upolitycznienie każdego aspektu życia i uczynienie z dosłownie każdej dziedziny okazji do walnięcia kijem w konkurencyjne plemię, jest szkodliwe dla Polski. Zatem roku pańskiego 2024 w drugi weekend sierpnia trzy tematy głównie rozpalają w sezonie ogórkowym nasze plemienne wojny. Pierwszym są Igrzyska Olimpijskie, na których medalowo poszło nam nad wyraz słabo patrząc na nasz jako Państwa i narodu potencjał gospodarczy i demograficzny. Jest to więc wina poprzedników bo czegoś nie zrobili przez lata, ale też wina tych obecnych, bo przecież, coś co było robione przez lata dobrze – Ci przyszli i spieprzyli. Niech każdy sobie wybierze, która narracja mu bliższa.
Drugim tematem jest rzekome 100 miliardów zawłaszczone przez poprzedników. Suma okrągła, działająca na wyobraźnię, bez żadnych twardych wyliczeń, ale skoro jedno plemię i tak by w te twarde dane nie uwierzyło, choćby były dowody z samymi podpisami najwyższej wierchuszki poprzedniej ekipy, a drugiemu plemieniu nie potrzeba wyliczeń bo czy powiemy 100 miliardów czy 500 miliardów, to bezrefleksyjnie nasi w to wierzą, to po co sobie jakimiś wyliczeniami zaprzątać głowę. Jedni zatem powiedzą tamci kradli i ukradli 100 miliardów, a drudzy, jeśli tamci kradli tak dużo, a jeszcze dawali i na to i na tamto, zbrojenia, socjale, wojna, Ukraina etc. I to bez KPO, to jak Ci muszą kraść, skoro wszystko to zwijają, a budżet w tarapatach. Trzecim tematem jest plemienność sama w sobie, sprawa Stonoga vs. Stanowski, czyli wiarygodność mediów sama w sobie. Jeśli znajdzie się kij, którym można komuś dowalić, to nikt nie patrzy kto tym kijem macha i czy aby nie jest z gówna, najważniejsze jest to, czy skutecznie uderzy w tamtych. Ten był z wyjątkowego gówna, bo do uderzenia nie doszło, Ci co go wzięli do ręki, zrobili zamach i w tym momencie kij się rozleciał ochlapując jedynie tych, którzy bezrefleksyjnie chcieli się nim posłużyć w swojej walce. Zabawne jest w tym wszystkim to, że próbowali uwalić nim kogoś, kto z założenia nie jest po żadnej stronie sporu, ale każdemu nie jest trochę na rękę, właśnie z tego powodu. – bo się nie opowiedział. Nie opowiedział się, więc nie jest z nami… a jak już słusznie zauważył w „Murach” Jacek Kaczmarski i to w 1978 roku, pisząc swój autorski tekst do melodii Lluisa Llacha – „Kto sam ten nasz najgorszy wróg!”.
Nie czynię ze Stanowskiego świętego i nieomylnego, ale ma niebywałą zdolność i lekkość do wstrzeliwania się w momenty sprzyjające rozgrywaniu ludzkich emocji, zwłaszcza tych negatywnych. Ujawnia nasze złe popędy, pragnienia i bezrefleksyjną głupotę. Czynił to zresztą niejednokrotnie nie tylko prankując Najmana, czy obnażając nagość medialnych redakcji, przy okazji zrobienia najprostszego researchu o Natalii Janoszek. Zrobił to choćby biorąc do ręki projekt ustawy reprograficznej i obnażając głupotę wielu środowisk lobbujących za nią, zderzając ich z najbardziej podstawowymi faktami i… logiką.
Logika… tego nam właśnie brakuje, wracając do głównego tematu, który znów skłonił mnie do sięgnięcia po klawiaturę. Daliśmy się jako naród i społeczeństwo ujarzmić kilku plemiennym wodzom i kacykom. Podzieliliśmy się, okopaliśmy w swojej głupocie nie widząc, że coś co wyczyniają z nami politycy nie tylko nie sprawia, że jakiekolwiek sprawy są załatwiane, albo idą do przodu… my potrafimy zaprzepaścić swoje szanse rozwojowe w imię wojenki o to, kogo wolimy mieć w roli naszego oprawcy i pana.
Polska nie jest najwspanialszym Państwem na świecie. Nie jesteśmy ani przesadnym wzorem demokracji, bowiem nasz system polityczny skutecznie na poziomie regionalnym i centralnym blokuje oddolne ruchy polityczne. System medialny to szańce propagandowe, a politycy skutecznie podsycają ten stan ducha waląc w nielubiane przez siebie media. Bo skoro mają takie własne, to w tamtych i tak nie ma się po co pojawiać. Są tu też, zamiast systemu kontroli przez media pierwszej, drugiej i trzeciej władzy, sojusze polityczno – dziennikarskie, na zasadzie z tymi zawsze, z tymi nigdy, sprawiające, że niektóre redakcje nie są wpuszczane nawet na konferencje prasowe. Nie mamy sportu na światowym poziomie, poza nielicznymi wyjątkami, za którymi nie ma najczęściej następców, systemu, pomysłu etc. Mamy wieczne niedobory zarówno świadczeń jak i środków w systemie służby zdrowia, edukacji, ubezpieczeń społecznych. Mamy przerost biurokracji i niekompetencji urzędniczej, mamy brak jednolitego orzecznictwa choćby w sferze podatkowej. Wreszcie wcale nie najniższe podatki i nienajlepsze warunki do prowadzenia działalności gospodarczej. Mamy wciąż dość bezpieczne, ale też nie najbezpieczniejsze ulice i życie, bowiem zamiast kierować się rozwagą, na hurra sprowadziliśmy sobie mnóstwo osób mogących nam potencjalnie sprawiać kłopoty, bez żadnej weryfikacji i jakiegoś zdroworozsądkowego systemu działania. Nie jesteśmy potentatem w niemal żadnej dziedzinie życia, edukacji, ekonomii, która trwale mogłaby przyczynić się do naszego rozwoju. Jeśli się taka pojawia, bardzo szybko dzieje się tak, że jej potencjał jest blokowany centralnie podatkami, przepisami etc., a korzysta na tym któryś z naszych sąsiadów lub partnerów handlowych. Nie potrafimy skutecznie przeprowadzić żadnej większej inwestycji wykraczającej poza kilka lat, tzn. najczęściej jedną kadencję sejmu, bowiem za chwilę jest ona torpedowana przez następców. Nie ma żadnej narodowej debaty na temat tego jakim chcemy być Państwem i jakim narodem za 5, 10 ale i 25 lat, co nie jest jakąś strasznie odległą perspektywą. Myślimy na kilka dni, tygodni do przodu.
Najgorsze jest to, że dzieje się tak, bo daliśmy sobie wmówić, że jakaś część tego narodu jest ciałem obcym i jest nam wroga i za nic w świecie nie jesteśmy się w stanie z nimi dogadać. A to jest na korzyść wąskiej grupie trzymającej za sznurki, która żeruje na nas i naszych uprzedzeniach podsycając je, jak widać skutecznie i czerpiąc z tego benefity. Najłatwiej jest bowiem sterować ludźmi zmanipulowanymi, którzy w atmosferze nieufności, nie są się w stanie dogadać z własnymi sąsiadami, w obrębie własnej rodziny. Dlatego Polska w tym duopolu głupoty, manipulacji i szkodliwej obustronnej propagandy, jaka nawet w tak prozaicznych sprawach jak Igrzyska Olimpijskie, czy jakieś durne wystąpienia polityków, mające na dwa, trzy kolejne dni rozgrzać atmosferę do czerwoności, a nie mające realnego wpływu na naszą codzienność, zawsze będziemy społeczeństwem i narodem bezsilnym i niewykorzystującym swojego potencjału. Mentalność niewolników niestety nie jest nam obca, być może ktoś kiedyś powinien nas prowadzać po pustyni przez 40 lat, po to by pokolenie niewolników, ale i to urodzone w niewoli wymarło i nie miało już wpływu na to, jak kształtuje się los i przyszłość Polski.
Autor: Radosław Marciniak
Tekst ukazał się na Salon24.pl 11 sierpnia 2024r